Witajcie kochani
Czekam na męża, popijam herbatkę i wcinam Zozole ;)
aaaa.... i nadrabiam blogowe zaległości ;)
aaaa.... i nadrabiam blogowe zaległości ;)
Wspomniane w tytule cytrynowe serwetki to serwetki które zrobiłam już jakiś czas temu i które powędrowały już w świat
a konkretniej w Bieszczady. Bardzo przyjemnie mi się je szydełkowało, dlatego też chyba wezmę się za nie po raz drugi, tym razem dla siebie ;)
a konkretniej w Bieszczady. Bardzo przyjemnie mi się je szydełkowało, dlatego też chyba wezmę się za nie po raz drugi, tym razem dla siebie ;)
Bardzo lubię ten odcień koloru żółtego, na zdjęciu być może tego nie widać ale to taki delikatny rozbielony żółty ;)
Serweteczki mają po ok. 23 cm średnicy i jak to u mnie zwykle bywa są nieukrochmalone :P
Nawet moje kolano załapało się na zdjęcie ;)
Pozdrawiam, ściskam serdecznie i miło wieczoru życzę. Ja czekam na kolejny odcinek "Poldark. Wichry losu", wyjątkowo mi ten serial przypadł do gustu ;)
Buziaki. Dotk@
Śliczne te serwetki, bardzo ładny wzór, no i kolorek też. Idzie wiosna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne serwetki :-) Śliczne wzory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cudowne serwetki!!!Śliczny kolorek!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Śliczne serwetki! Kolorek bardzo ładny, taki wiosenny :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Wspaniałe są : )
OdpowiedzUsuń